Haul z A'PIEU (koreańska pielęgnacja)
Cześć!
Znów poszalałam i zakupiłam kilka "niezbędnych" kosmetycznych rzeczy, ale cóż ja mogę na to poradzić gdy sezon wyprzedażowy w pełni.
Tym razem postawiłam na markę A'PIEU, która mam wrażenie nie jest aż tak reklamowana i propagowana przez media zagraniczne.
Zapraszam do oglądania i przypominam o rozdaniu! Więcej informacji w poprzednim poście!
Całkiem niedawno firma A'PIEU wypuściła limitowaną serię kosmetyków z misiem Rilakkuma, fikcyjną postacią z Japonii.
Nie miałam w planach kupować kosmetyków z tej serii, ale firma wypuściła specjalne błyszczyki na Nowy Rok Chiński (o którym będzie niedługo osobny post), więc za jednym zamówieniem mogłam mieć i wyżej wspomniany błyszczyk jak i kilka produktów z serii Rilakkuma.
Niestety prawie wszystkie kosmetyki z misiem były wyprzedane, więc dorwałam tylko 2 produkty...
Nie przedłużając, oto moje zdobycze:
Na pierwszy ogień idą 2 cienie mineralne. Dlaczego sztuk dwie? Ponieważ jeden jest do wygrania w moim rozdaniu z okazji półrocza bloga! Kto jeszcze nie bierze udziału, proszę o klik tutaj.
Cień jest mineralny, w bardzo ładnym złotym ale delikatnym kolorku. Idealny (moim zdaniem) do kącika oka. Ma wytłoczonego misia i jest po prostu przesłodki, jak większość koreańskich kosmetyków ;)
Kolejnym kosmetykiem z serii Rilakkuma jest tak zwany "Hobalm" czyli balsam-krem-wazelina wielozadaniowa. Wg mnie konsystencja jest jak masełko do ust niż wazelina. Można tego specyfiku używać zarówno na usta, jak i spierzchnięte łokcie czy kolana. Kosmetyk ten trafił do mojego męża, który boryka się z przesuszonymi ustami.
Balsam jest zamknięty w metalowym pudełeczku z obrazkiem misia na pełnym chilloucie. Kosmetyk jest bezbrawny, bezzapachowy czyli idealny dla mojego marudzącego męża, który stroni od wszelakich specyfików tego typu.
Na koniec tej notki zostawiłam gwoździa programu, czyli wyżej wspomniany błyszczyk-tint do ust.
Ta seria tintów została wypuszczona z okazji Nowego Roku Chińskiego, który wypada w następny weekend. Tegoroczny rok jest pod znaku koguta (według chińskiego zodiaku) dlatego na opakowaniu tintu jest oczywiście kogut, chociaż dla mnie wygląda bardziej jak kura.
Opakowanie jest przepiękne, czarno-złote. Produkt wygląda na drogi i eksluzywny a tak naprawdę na przecenie kosztował mnie niecałe 4 dolary.
Jest to tint, czyli tatuaż na usta. Pigment wżera się w usta na kilka godzin i powoli znika. Można nim wykonać makijaż całych ust, jak i gradient czy ombre.
Syrup tint charakteryzuje się tym, że jest bardziej treściwy niż water tint (tint na bazie wody) i można mniej zrobić sobie nim krzywdę, bo nie rozlewa się aż tak na ustach. Dla początkujących lub tych, którzy nigdy nie używali tintów polecam właśnie syrup tint, które nie są wodniste i można z nimi łatwo pracować.
Należy pamiętać, że gdy tint już zaschnie to na "amen" na kilka godzin.
Kolorek, który wybrałam to pomarańczowy. Na zdjęciach i aplikatorze nie wygląda aż tak pomarańczowo jak na ustach.
Aplikator w formie gąbeczki jest bardzo wygodny w pracy i z racji tego, że tint nie jest wodnisty można wykonać naprawdę precyzjną robótkę.
Ten tint skradł mojego serducho od pierwszego użycia.
Z serii z kogutem (tudzież kurą) na Chiński Nowy Rok, wydano jeszcze kilka kosmetyków, między innymi paletkę cienii oraz kremy do rąk.
Morałem na dziś jest to, że chyba powinnam bardziej pilnować portfela.
Do następnego,
Słodkie te misie! I rzeczywiście bardziej kura niż kogut :)
OdpowiedzUsuńPiękna mają opakowania :)
OdpowiedzUsuńŚliczny ten złoty cień. Tintów nie lubię natomiast, ale opakowanie super;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne kosmetyki . Najbardziej zaciekawił mnie cień :)
OdpowiedzUsuńOpakowania są mega urocze :D
OdpowiedzUsuńTego uroczego misia mam na kubku ;D Może czas najwyższy pomyśleć nad rozszerzeniem kolekcji o kosmetyczne dzieła ;)
OdpowiedzUsuńKosmetyki wyglądają przeuroczo! Gdybym mieszkała w Korei to bym zbankrutowała wykupując kolejne słodkie kolekcje :)
OdpowiedzUsuńW Azji jakoś wszystkie produkty są bardziej urocze niż w Polsce :D
OdpowiedzUsuńMisiaczek na opakowaniu jest słodki i widać, że mega wyluzowany;) cień i wazelinka bardzo fajne.
OdpowiedzUsuńte kosmetyki wyglądają przecudownie ! <3
OdpowiedzUsuńMotyw misia jest przeuroczy!
OdpowiedzUsuńteż tak uważam:D
Usuńpiękne te misie na opakowaniach <3
OdpowiedzUsuńSuper są te kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńPrzesłodkie opakowanie! Złoty cień jest mega :)
OdpowiedzUsuńSłodkie są te misie Rilakumma, słyszałam z resztą o nich troszkę. A ten kogut to faktycznie kurka i całkiem ładna :)
OdpowiedzUsuńWyglądają świetnie, to trzeba przyznać :)
OdpowiedzUsuńmiś z opakowań jest przeuroczy :D
OdpowiedzUsuńJakie one są urocze, za sam wygląd bym je przygarnęła :)
OdpowiedzUsuńślicznie wyglądaja :)
OdpowiedzUsuńjakie fajne :)
OdpowiedzUsuńCzemu to wszystko jest takie urocze!? Moje serce gadżeciarza pęka na ich widok!
OdpowiedzUsuńMisia to bym brała ... tonami ;D
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawe te kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńFajne produkty ;)
OdpowiedzUsuńZazdraszczam :D naprawdę :D
OdpowiedzUsuńWyglądają jak kosmetyki dla dziewczynek ; tak jak u nas sa serie z Krainą Lodu np.
OdpowiedzUsuńSłodkie Misiaki :)
OdpowiedzUsuńOmijam tinty szerokim łukiem.. można sobie nimi kuku zrobić. ;)
OdpowiedzUsuńkupiłabym nawet dla samych opakowań :DDD
OdpowiedzUsuńOpakowania bardzo przyciągają :)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, że nie mogłaś się oprzeć :D
Też nie umiałabym się powstrzymać przed takim zamówieniem! Cudne miśki *.*
OdpowiedzUsuńSłodkie opakowania ;). Nigdy nie używałam tintów, a wydaje się to być fajną opcją.
OdpowiedzUsuńo matko, matko! :D jak one świetnie wyglądają! zakochać się można w samych opakowaniach :D
OdpowiedzUsuńSłodkie te misie. :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne opakowania :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie sobie uświadomiłam, że mam tylko jeden tint do ust, ale go jeszcze nawet nie wypróbowałam.... trzeba coś z tym zrobić;)
OdpowiedzUsuńUrocze mają opakowania :)
OdpowiedzUsuńSłodziaszne są te misie :D ❤ Sama się nad nimi zastanawiałam, pewnie gdybym wiedziała że to limitowana edycja ostatecznie bym się skusiła. No cóż, może przy następnych zakupach coś się ostanie? :D
OdpowiedzUsuńA kremik o którym Ci mówiłam z Apieu jest boski :D Przyszedł wczoraj i od tej pory smaruję ręce non stop i cały czas pachnę bananem ❤ :D
I kuraka też postaram się upolować :D
Czyli jesteś zakupoholiczką. Fajny design mają te kosmetyki. I cieszę się, że się sprawdzają.
OdpowiedzUsuńAleż słodkie misiaki !!! Cień mineralny oraz błyszczyk rewelacja :)
OdpowiedzUsuńAle przyjemnie te produkty wyglądają. Trochę przypominają mi młodzieńcze lata i pierwsze kosmetyki z tego okresu ;) Tint ma fajny kolorek. Muszę przyznać, że nigdy jeszcze ich nie próbowałam, a perspektywa kilku godzin bez poprawek kusi. Oj kusi ;)
OdpowiedzUsuńPrzepiekne te opakowania,zakochalam sie:D totalnie odwróciły moja uwage od samych produktów.
OdpowiedzUsuńNie znam tej firmy. W ogóle japońskie kosmetyki to dla mnie czara magia, ale zapewne kiedyś wezmę się za ich bliższe poznanie:)
OdpowiedzUsuńNa tym błyszczyku do ust moim zdaniem również jest kura :D Kto widział koguta noszącego korale? Co prawda kury z koralami też nie widziałam, ale naszyjnik jednoznacznie kojarzy się z płcią żeńską ;D
OdpowiedzUsuńPadłam... muszę mieć zakochałam się w samych opakowaniach. Nawet nie wiedziałam, że ze mnie taka sroka;)
OdpowiedzUsuńKoreańczycy nie potrafią robić kosmetyków, których nie chciałabym od razu kupić i zamiast stosować, patrzeć na nie godzinami :D
OdpowiedzUsuńjakie słodkie opakowania :D
OdpowiedzUsuńChyba bym tam zbankrutowala! :P
OdpowiedzUsuńJakie słodziaki;)
OdpowiedzUsuńŁadniutkie opakowania, kuszą mnie koreańskie kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńAle słodkie ♥ mogłabym kolekcjonować takie opakowania :) Szkoda, że w Polsce takich nie ma ;)
OdpowiedzUsuńJeju, jakie te opakowania są urocze, wzięłabym je w ciemno dla samych opakowań 😂 Nie umiem się powstrzymywać od kupowania ładnych rzeczy :D
OdpowiedzUsuńTe kosmetyki są naprawdę przeurocze! Wydawało mi się, że tego misia skądś kojarzę.. O ile się nie mylę to na Facebooku są "naklejki" z tym misiem i jakimś kurczaczkiem.
OdpowiedzUsuńNie miałam pojęcia, że są takie pomadki do ust, które się w nie "wżerają" i pozostawiają kolor przez kilka godzin. Brzmi trochę przerażająco, ale pewnie takie to nie jest.
Czarno-złote opakowanie jest bardzo eleganckie, ale mi też ten kogut bardziej kurę przypomina :D
Wyglądają interesująco
OdpowiedzUsuńOoooo jakie słodziutkie ;D uwielbiam te azjatyckie opakowania <3
OdpowiedzUsuńMisiowa seria jest urocza ale za tintami nie przepadam, bo mają zwykle bardzo ciemne i ostre kolory. Jasnego różu niestety brak ^^.
OdpowiedzUsuńOch, azjatyckie słodziaki-misiaki! ^^ Marki nie znałam - bliższe mi są jedynie Holika Holika i Tony Moly. Czas i tego brandu kosmetyki przetestować. ;)
OdpowiedzUsuńKoreańskie kosmetyki są mega słodkie :D.
OdpowiedzUsuńJa właśnie od wodnego zaczęłam przygodę i ....hmmmm....chyba pokuszę się o ten drugi typ :D Na E-bay już prawie wszystko wyprzedane z tej serii :(
OdpowiedzUsuńTakie urocze te opakowania <3
OdpowiedzUsuń